Wiem, że ostatnio zaniedbałam bloga, a to z powodu problemów i stresów związanych z pojawieniem się w domu nowych mieszkańców - dwóch dziewczynek Maincoon.
Michalina i Marcelina
Czemu stresów? Ano, z powodu rezydentki Prosiaczka. Z Prosiaczkiem nigdy nie ma łatwo i chociaż ustawiła sobie dziewczyny, ich przybycie wiązało się ze sporą ilością kłopotów, w tym moich bezsennych nocy przy hasającym po mnie i budzącym mnie bez przerwy kocie, któremu życie się wywróciło i zaburzyła rutyna. Dopiero teraz osiągnęłyśmy stan względnej stabilizacji. Prosiaczek zaliczył równocześnie serię problemów zdrowotnych, pośrednio związanych z pojawieniem się dziewczyn, ale także zmienił się nie do poznania. Po miesiącach leżenia na łóżku i bycia karmionym z ręki, je teraz wszystko i starannie pilnuje pecking order, czyli żeby to do niego wędrowała pierwsza miska, tudzież hasa po drapakach i wskakuje na szafę. No i rządzi w domu, maincoony, dwa razy już teraz do niego większe, jej nie podskoczą:)
Ale do rzeczy. Co to takiego NATO Phonetic Alphabet i czemu warto się go nauczyć? To system spellingu rozwinięty na potrzeby armii, który spopularyzował się także w biznesie. Mam wrażenie, że ucząc się angielskiego, ludzie nie zdając sobie sprawy z tego, jak ważny jest spelling w świecie anglosaskim. Być może widzieliście na filmach konkursy szkolne, w których rywalizujące dzieci, literują na czas podawane im trudne słowa. Bez tekstu, ani ekranu, z głowy, od przodu do tyłu i od tyłu do przodu. Czemu się tego uczą? Nie tylko, żeby umieć poprawnie zapisywać słowa, ale w także dla tego, że ludzie wszędzie i przy różnych okazjach proszeni są o podawanie pisowni imion (są różne wersje), nazwisk, ulic, miast urodzenia itd. To samo dotyczy nazw firm, produktów i marek. Pisownia angielska jest nieprzewidywalna i nawet rodowici użytkownicy języka muszą się upewnić, jak coś zapisać.
My czasami także musimy coś przeliterować po polsku, na przykład nasz email. Może się to skończyć tak, jak kiedyś w mojej rozmowie z konsultantem jednego z polskich banków. Mój stary mail: d_agny@tlen.pl pewnien mało rozgarnięty człowiek po drugiej stronie kabla zapisał jako: dpodkreślinikdolnyagny@tlen.pl (naprawdę!) A ja czekałam na korespondencję... Żeby więc usprawnić ten proces po polsku czasami literujemy: d - jak danuta, a - jak agata, g - jak genowefa, n - jak natalia itd.
Do tego celu armia NATO opracowała specjalny system słów, skojarzony z każdą literą alfabetu. System ten przyjął się także w biznesie. Kiedy więc rozmawiacie przez telefon z kontrahentem albo zagranicznym pracownikiem firmy możecie usłyszeć: Delta, Lima, Charlie, Foxrot, Tango, Zulu itd.
Warto zaznajomić się z tym systemem:
Poniżej Lucy o rozmowach przez telefon w biurze: