Zawsze lubiłam modę i ubrania były ważne w moim życiu. Może nie tyle z powodu jakieś obsesji wyglądu, ale z powodu moich zainteresowań estetycznych. Poza tym, jest to dla mnie sposób wyrażenie siebie. Ubranie to jest dla mnie statement, rodzaj deklaracji. Na przykład, że nie jestem osobą stereotypową czy konwencjonalną.
Kiedyś kupowałam ubrania. Dużo ubrań. Tydzień bez nowego ciucha, albo czegoś z dodatków, był stracony. Ale to było dawno. W ostatnich latach zakupy zaczęły mnie nudzić. Nie cierpię sieciówek i tego, co można w nich kupić: masowej produkcji, do znudzenia takiej samej, z materiałów o jakości szmaty, a kosztujących sporo. Dwa, rozmiarówka, uśredniona wszędzie, one-size-fits-all, nawet jeśli nazywa się S albo L. Kolejna sprawa, kocham bawełnę, nie cierpię poliestru. W tej chwili poliester dominuje wszędzie. Może wyglądać jak bawełna, len albo wełna, ale to paskudny, nieprzepuszczający poliester, który w dodatku kulkuje się od razu.
No, więc moje szycie wzięło się z odrazy do sieciówkowej nudy i miłości do bawełny. Od razu mówię, że krawcowa ze mnie żadna, nigdy nie uczyłam się szyć, nie potrafię wszyć rękawa albo kołnierzyka. Maszynę mam całe życie i potrafiłam robić drobne poprawki. Skrócić, zwęzić. Kiedyś robiłam dekoracyjne aplikacje.
Moje szycie zawdzięczam aktualnej modzie: od jakiegoś czasu pojawiła się dresówka (zwykle niestety mieszanka poliestru z bawełną), w różnej postaci: sukienek, narzutek, wdzianek. Rzeczy te są typu oversize, więc z definicji niedopasowane, z rękawem kimono, z opadającymi ramionami itd. Szyte są często bez wykończeń. No i ja tak szyję. Mam zwykłą maszynę, nie mam ovelocka, a taki szew jest potrzebny w bawełnie typu dzianina i jersey. Więc moje projekty mają wykończenia na surowo, w postaci wywijającego się, albo jeszcze lepiej, wystrzępionego brzegu. Szyte są za to z doskonałej jakości grubej bawełnianej dresówki pętelkowej albo z bawełnianego jerseyu. Jest to prawdziwa bawełna z niewielkim dodatkiem elastanu (kilka procent), co sprawia, że materiał lepiej się nosi i układa.
Skąd ja biorę te materiały? A no, jest to rosnący rynek sklepów internetowych oferujących ogromny wybór dresówek zarówno gładkich, jak i we wzór. A wzory te to prawdziwy zawrót głowy w stosunku do oferty sieciówkowej. Są materiały na ogól od polskich producentów, o jakości, o jakiej nikt chyba już nie pamięta. Gruba, mięsista bawełna (także wersja "drapana", czyli z miśkiem, jeśli ktoś woli), która zachowuje się świetnie po praniu i można ją nosić i nosić.
Szyję od dwóch lat i naprawdę przestałam kupować ubrania. No, może potrzebuję kurtkę i legginsy. Resztę produkuję sama. Szyję też letnie sukienki z lnu. Prawdziwego, żywego, polskiego lnu. Tak, można taki kupić. Oczywiście w internecie.
Nie należę do osób kochających selfie, ani nie miałam zamiaru umieszczać tutaj swoich zdjęć. No, ale ciuch na człowieku wygląda tak:
A na wieszaku tak:
* * *
Kocham wzory, printy, komiksy i kreskówki i pop kulturę.
Powyżej Marvel Comics.
Mickey Mouse.
Myszka Mickey w towarzystwie: Kaczor Donald i Goofy.
Plus płaszczowa narzutka.
Mam obsesję na punkcie czarno-białych printów, mam ich całą kolekcję.
Tu jeden z moich ulubionych.
Tu jeden z moich ulubionych.
Jeszcze bardziej lubię połączenie biało-czarno-czerwony.
Może być geometryczne.
Polski folk.
I jeszcze folk.
Star Wars
Batman Forever
Grafitti
Sukienka z lnu
Len tak samo zostawiam z surowym wykończeniem.
Postrzępione brzegi są interesujące.
Bardzo ładnie wygląda Pani w tunice z Goofym oraz Myszką Mickey. Żółta narzutka idealnie pasuje! Sukienki z lnu z surowym wykończeniem prezentują się bardzo ciekawie. Świetne wzory na tkaninach :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ostatnio wyszperałam dużo nowych wzorów, m. in. kolorowy komiks, niebo van Gogha, galerię lalek Barbie i... loga kapel rockowych. Regularnie przeczesuję sklepy w poszukiwaniu ciekawych wzorów (bo większość to wzory dla dzieci). Może zrobię kolejne zdjęcia, ale muszę mieć naprawdę dobry humor, żeby fotografować siebie:)
OdpowiedzUsuńGaleria lalek Barbie to może być duże wyzwanie stylizacyjne, aby nie wyszło zbyt cukierkowo po dodaniu innych ubrań, czy dodatków :) Niebo Van Gogha wzbudzi zainteresowanie! Ładnie wyglądałaby marynarka uszyta z nieba, połączona z granatową albo czarną sukienka i torebką w kolorze nude.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne zdjęcia! :)
Fajny pomysł:) Muszę się zabrać z powrotem za szycie (bo stosik rośnie), ale na razie wciąż zmagam się z kuchnią. Marzę o powrocie do normalności.
OdpowiedzUsuńTwoje projekty strasznie mi się podobają. Sama, dopiero rozpoczynam swoją przygodę z szyciem. Czy mogłabyś powiedzieć, gdzie zaopatrujesz się w materiały? Ja, dość często zamawiam je w tym miejscu: https://ctnbee.com/pl
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że odpowiadam dopiero teraz, miałam pokręcony tydzień. Ciekawa stronka, nie znam jej. Ja na ogół zamiawiam z dresówka.pl, to strona producenta, mają ogromny wybór materiałów i często nowości. Dla mnie problemem jest tylko to, że trzeba zamawiać co pół metra. Mój pech polega na tym, że na takie sukienko-tuniki idealnie potrzebuję 1,1 metra. Wolę więc korzystać ze sklepów gdzie można zamawiać co 10 cm, na przykład Belle Paris. Dresówka, chociaż wychodzi drożej, jest asortymentowo nie do pobicia. W tym sezonie mają materiały owocowe, dosłownie jak zdjęcia owoców na reklamach: mam już jagody, kiwi, truskawki i pomarańcze:)
OdpowiedzUsuń