Oglądam ostatnio bardzo dużo seriali, to jest mój sposób radzenia sobie ze stresem; najlepiej zając myśli i głowę czymś odległym od własnej rzeczywistości. Wkręciłam się ostatnio w seriale kryminalne, a dokładnie te o brytyjskiej policji. I chce wam opowiedzieć o kilku. Nie wiem, czy nadają się jakoś szczególnie do oglądania w oryginale, akcja jest dość skomplikowana, a aktorzy czasami mówią z niestandardowym akcentem, ale seriale są wciągające, a dodatkowo ciekawe edukacyjnie i kulturowo. Oczywiście jeśli interesuje was nie tylko język, ale i mentalność, która za nim stoi. Wszystkie są na Netlixie, z napisami polskimi, można ustawić także napisy angielskie.
Znamy amerykańskich gliniarzy i widzieliśmy dziesiątki filmów z nimi. Pamiętamy brutalne filmy akcji o gangsterach i brudnych policjantach. Ale nawet jeśli policjanci nie są źli i nie łamią prawa, to generalnie policja w USA nie przebiera w środkach. Policjanci stosują twarde metody przesłuchań, w policyjnych akcjach bardzo łatwo dochodzi do użycia broni, dowody zdobywa się metodą prowokacji, inwigilacji, szantażu. W Stanach, co więcej, można trafić za kratki bardzo łatwo, choćby za szarpanie się przy kontroli drogowej. W Kalifornii za trzecie z kolei przestępstwo (nawet kradzież sklepową) dostaje się dożywocie.
Brytyjska policja to inny świat. Wielka Brytania to w ogóle dziwny kraj, konserwatywna monarchia, z przywilejami klasowymi (w senacie zasiadają lordowie na podstawie dziedzicznego tytułu i dożywotnio) i bez pisemnej konstytucji (składa się na nią wiele aktów pisemnych i praw zwyczajowych, ale nie stanowi jednego dokumentu) i równocześnie kraj z obsesją na punkcie równości, praw obywatelskich i przejrzystości życia publicznego. Brytyjska policja ma zupełnie odwrotnie niż amerykańska; w UK trzeba przestrzegać bardzo rygorystycznych zasadami, troszczyć się o praworządność, w tym także o prawa potencjalnych przestępców. Nawet terrorystę należy traktować tak, żeby nie miał powodu się poskarżyć, bo będzie miał komu. Istnieją specjalne instytucje gotowe bronić praw aresztowanych i specjalne jednostki w policji, których rolą jest przeprowadzenie w takich przypadkach wewnętrznego dochodzenia. Wielka Brytania jest znana z tego, że zwykli gliniarze nie noszą broni, a wydanie rozkazu jej użycia w akcjach specjalnych jest dość skomplikowane, bo nikt nie chce podejmować takiej odpowiedzialności.
W serialach, o których zaraz opowiem, widzimy policjantów spętanych procedurami, zakazami i nakazami, traktujących brutalnych przestępców z całym majestatem ich praw obywatelskich, których żadną miarą nie chcą pogwałcić, bo skończy się to uniewinnieniem ze względów proceduralnych, a jeszcze gorzej, sprawa trafi do mediów i na portale społecznościowe.
Najlepszym przykładem będzie Babylon (Netflix), pokazujący od wewnątrz działania Scotland Yardu (policji londyńskiej). W gabinecie jej szefa wiszą wielkie ekrany telewizorów, każdy z podglądem na inną stację, podejmowane tam decyzje poprzedza przegląd wiadomości i portali internetowych, a także szczegółowa analiza ich potencjalnych politycznych skutków. Nowa dyrektor od spraw komunikacji ma wizję absolutnej przejrzystości w kontaktach z mediami i społeczeństwem, innymi słowy wszystko natychmiast ma zostać podane do publicznej wiadomości, zanim stanie się przedmiotem spekulacji. W praktyce wygląda to tak, że nikt nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za decyzję użycia broni wobec okrążonego terrorysty, który zabił wcześniej kilkanaście osób. Decyzja zepchnięta zostaje ostatecznie na zwykłych policjantów biorących udział w akcji. Wobec wszechobecności mediów, praca policji to przede wszystkim polityka, PR, walka o wizerunek i zakulisowe rozgrywki z politykami i władzami o to, kto zgarnie punkty za ostateczny sukces.
Na Netflixie jest również Line of Duty, fascynujący serial pokazujący zwykłych ludzi w policji przy pracy, równocześnie wciągający thriller. W pierwszym sezonie obserwujemy upadek doskonałego gliniarza, wplątanego w pechowy romans i pogrążającego się poprzez serię niefortunnych decyzji. Jesteśmy świadkami przesłuchań bandziorów, w trakcie których przepisy, kurator albo adwokat skutecznie uniemożliwia wydobycie jakichkolwiek zeznań i postawienie zarzutów. Widzimy jak dziesiątki razy policja ociera się o odkrycie prawdy, ale sparaliżowana własnymi procedurami, nieudolna, nadmiernie ostrożna nie potrafi zapobiec tragedii, mając właściwie od początki wszystkie karty w ręku.
Inna kategoria to Broadchurch (też Netlix), bardzo kameralny serial rozgrywający się w małym, nadmorskim miasteczku, gdzie śledztwo w sprawie zabójstwa dziecka prowadzi dwoje policjantów. Pozornie spokojna, prowincjonalna społeczność okazuje się nie tym, czym się wydaje. Wszyscy mają swoje małe, mroczne sekrety i kandydatów na mordercę wydaje się być wręcz za wielu, a ostateczne zakończenie zaskakuje zupełnie.