sobota, 8 września 2018

Jak się uczyć słownictwa


Jak się uczyć słownictwa? Po pierwsze zapomnijcie o fiszkach, słownikach tematycznych, listach słówek. Tak, można je wystukać na pamięć. Ale jaka z tego korzyść, skoro za tydzień zapomnicie, a nawet jak nie zapomnicie, w najbardziej potrzebnej chwili to słówko wcale nie wyskoczy z głowy i nie wskoczy w zdanie. Takie listy i słowniczki ponadto, zawierają bardzo często słowa mało przydatne, rzadkie, które wyszły z użycia, albo ich tłumaczenie bywa nieudane, niepełne, mylące. Dotyczy to szczególnie polskich wydawnictw motywowanych czyjąś ambicją zgromadzenia możliwie wielu słówek na dany temat, czasami bez względu na ich nacechowane stylistyczne i praktyczną użyteczność.

Co więcej, przydatność takiej nauki jest naprawdę niewielka. Wrycie na pamięć części ciała i organów wewnętrznych nie pomoże wam u lekarza, tak samo jak wyuczenie się warzyw, owoców, mięs i tak dalej nie usprawni rozmowy w restauracji. Bo tak naprawdę brakować wam będzie tych prostych słów, żeby złożyć zdanie. Skupcie się na więc na tym, co będzie wam potrzebne w praktycznej rozmowie. Znacie na pewno to uczucie, kiedy nie możecie wydobyć z pamięci słowa, które doskonale znacie, prostego słowa, które spotkaliście i używaliście wielokrotnie. I jest największy problem ze słownictwem - że nie wyskakuje z głowy, kiedy najbardziej tego potrzebujemy.

Słówek, po pierwsze, nie można uczyć się w izolacji. Listy słówek się nie sprawdzają. Słowa się ze sobą łączą i zawsze trzeba się ich uczyć w kontekście. Słówko musi się z czymś kojarzyć, pociągać za sobą inne słowa. Warto więc wypisywać całe wyrażenia, kawałki zdań, cząstki znaczeniowe. Druga sprawa to ilość powtórzeń. Ale nie mechanicznych powtórzeń z kartki. Słówko musi się powtórzyć w kontekście. A to przychodzi z czytaniem i słuchaniem. Vladimir w filmiku poniżej nazywa to "input". In-put, czyli to co wchodzi do naszej głowy. "Output", czyli produkcja, to mówienie i pisanie, to, co z tej głowy wychodzi. Żeby był "output" musi najpierw nastąpić "input", przy czym proporcja jednego do drugiego to jest pewnie jak 100 do 1.

A więc słuchać i czytać. Co? Ano coś, co was naprawdę interesuje. Zapamiętujemy lepiej rzeczy, które są dla nas ważne, niosą sens, wywołują jakieś emocje czy skojarzenia. Pamiętacie zapewne, ile zostawało w szkole w waszych głowach z nudnej lekcji. Ale jeśli nauczyciel pokazał doświadczenie, albo opowiedział jakąś ciekawostkę, wtedy pamiętało się lepiej. Ja do dzisiaj pamiętam, w jaki sposób nauczyłam się jakiegoś słówka. I to nie było na lekcji, ale "podłapałam" to słówko na filmie, męczyło mnie w piosence, we wiadomościach, w tekście, który bardzo chciałam zrozumieć. Im więcej włoży się wysiłku w rozpracowanie czy zapamiętanie czegoś, im więcej pracy nas to kosztuje, tym większa szansa, że zostanie w głowie. Przy czym, przeczytać raz czy posłuchać nie wystarczy, tu są potrzebne powtórzenia, także powtórzenia za nagraniem, powtórzenia we własnej głowie. Słowa ze sfery biernego słownictwa nie przeskoczą same do  słownictwa czynnego. Trzeba nad nimi pracować, aktywizować je we własnej głowie, powtarzać, łączyć w zdania. 

Oddam głos Vladimirowi, który bardzo spokojnie, powoli tłumaczy How to Remember Vocabulary Words.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz