sobota, 30 grudnia 2017

Angielski jest wszędzie

Sądzicie że można nie wiedzieć, co znaczy shop albo street, że net to sieć, a book to książka? Można. Trafiają do mnie osoby, które pojęcia o tym nie mają. Można ignorować angielski, czytać etykietki tylko po polsku, traktować słowa tylko jako znaki graficzne, wiedzieć, że rec to nagrywanie, ale nie mieć pojęcia, co znaczy recording, być w Orange i nie wiedzieć, jak jest pomarańczowy.

Uważacie, że to naciągane przykłady? A ja myślę, że do pewnego stopnia ślepota językowa dotyczy każdego z nas. Angielski (także inne języki obce) otaczają nas zewsząd. Żyjemy w globalnej wiosce, nasze produkty robione są na Dalekim Wschodzie albo pochodzą z wielu innych krajów, dobrze jeśli mają polską wersję na opakowaniu. Napisy w obcych językach są absolutnie wszędzie, nawet w polskich tekstach, w naszej mowie codziennej w postaci nazw własnych albo zapożyczeń. Naszymi sprawami personalnymi zajmuje się dział Human Resources,  korzystamy z roamingu, internet dostarcza nam router, na fitness chodzimy do Pure, lubimy markę Diverse albo Guess, kupujemy Vanish, pizzę jemy w Pizza Hut. Ale czy wiecie co faktycznie te słowa znaczą? Sprawdziliście kiedyś któreś z nich w słowniku? A no właśnie.

Tymczasem życie dostarcza codzienne okazji do językowych eksploracji. Zacznijmy od słów doskonale znanych. Czy wiecie co to jest laptop? No niby wiecie. Ale co to jest lap? Mniej więcej to, co u nas kolana. Ale nie są to dokładnie kolana, bo kolana to knees, to jest to, co kiedyś u nas nazywało się „podołek”. Czyli miejsce, gdzie można coś trzymać, kiedy siedzimy. Top to to, co jest na górze. Zaczęło się od desktop, czyli komputer stojący na biurku. Był też palmtop, czyli urządzenie do trzymania w dłoni. A co to jest notebook, oprócz tego, że to inna nazwa laptopa? To notes.  Kawa, która nazwa się instant, jest rozpuszczalna, ale instant to natychmiastowy, a nie rozpuszczalny. Fitness to sprawność fizyczna, w związku z tym fit na opakowaniu czegoś do jedzenia wcale nie znaczy, że to coś odchudzającego, fit to nie szczupły, ale sprawny, więc zapewne chodzi o to, że w batoniku znajduje się błonnik i mikroelementy, ale uwaga, być może także np. glukoza, potrzebna przy intensywnym treningów. Warto wiedzieć, prawda?

Roaming w dosłownym znaczeniu to wędrówka, router pochodzi od route, czyli drogi, trasy. Diverse to zróżnicowany (dywersyfikacja), a hut to chata. Układamy puzzle, puzzle to jednak zagadka, stosujemy peeling, to znaczy dosłownie obieranie ze skórki (np. ziemniaków). Tipsy pochodzą od słowa tip czyli końcówka, ale także rada albo napiwek. W nazwie popularnych baterii Duracell kryje się kawałek słowa durable, wytrzymały (tak jak marka Heavy Duty).

Zachęcam do takich eksploracji. Pisząc tego posta, przeszłam się po własnym mieszkaniu, czytając napisy na rzeczach w moich szafkach. Silan to fabric softener (zmiękczacz tkanin), Perwoll reklamuje slogan care and repair (troszczy się i naprawia), a Persil to power gel, colour catcher to chusteczki wyłapujące kolory. Ajax informuje że double bleach to  podwójnie wybielający, tak samo inne produkty oferują tłumaczenia:  mouthwash  to płyn do płukania ust,  leave-in conditioner  odżywka bez spłukiwania. volume spray to spray nadający objętość. Dowiemy się w ten sposób, że moisturizing to nawijżający, anti-wrinkle przeciwzmarszczowy, ingredients to składniki, caution to uwaga (keep away from eyes).

Bardzo ważna jest umiejętność czytania etykiet, bo czasami polskiego tłumaczenia brak. Dobrze wiedzieć, że carbohydrates to węglowodany, a proteins to białko, fiber zaś to błonnik. Expiry date, data przydatności do spożycia. Rice to ryż, wheat to pszenica, grains to zboża (kocia karma bezzbożowa opisywana jest no grains) Jeśli kupujemy ubrania warto wiedzieć, że cotton to bawełna, silk jedwab, linen len, leather skóra, wool wełna. One-size-fits-all to rodzaj uniwersalny (jeden rozmiar pasuje wszystkim), oversize to ciuch celowo za duży (over znaczy ponad, jak przyrostek oznacza nadmiar).
Biorę do ręki pilot do telewizora (remote control). Mute, czyli wyciszenie to tyle co niemy, source to zródło, volume tutaj to poziom głośności, guide przewodnik.

Weźmy inne urządzenia. Czy wiecie, co to: mode, fan speed, reset, cancel, suport, manual, enter, exit?

No i czy wiecie, że delete nie czyta się "dileit", ale "dili: t" (długie i)?:)

Pamiętam moją rozmowę z konsultantem infolinii UPC. Zginęła mi fonia w dekoderze, i pan zapytywał, że nie mam wciśniętego m-u-t-e. Cze…go?
- Ale ja nie mam takiego przycisku.
- Ma pani. Na dole po lewej stronie.
- Nie…
- Nad małym czerwonym.
- Aaaa….  "mjut"!









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz