Jeżeli nie szkoła językowa... Załóżmy, że decydujesz się na prywatne lekcje, jak wybrać lektora?
Zacznijmy więc od tego, gdzie szukać. W tej chwili najlepsze portale z lekcjami dla studentów, dorosłych czy profesjonalistów to: olx, gumtree, e-korepetycje, ang.pl. Bądź jednak uważny. Znajdziesz tam lektorów bardzo różnych. Osoby uczące małe dzieci, albo korepetytorów oferujących lekcje dla uczniów podstawówki i gimnazjum, czy też przygotowujących do matury. Dalej, osoby uczące tylko do jakiegoś poziomu (co znaczy, że ich umiejętności są ograniczone), studentów anglistyki, którzy sami się uczą, więc nie umieją jeszcze wiele, nauczycieli szkolnych, dla których lekcje są zwykle tylko dodatkiem do etatu, wreszcie zawodowych lektorów, ludzi, którzy żyją z udzielenia lekcji. I oczywiście native speakerów. Jak się w tym wszystkim połapać?
Przede wszystkim czytać uważnie ogłoszenia. Niektóre są naprawdę długie i szczegółowe. W niektórych przypadkach zawierają wręcz czyjeś cv. Dlatego proponuję nie zawracać sobie głowy ogłoszeniami składającymi się z kilku zdań. Potrzebujesz informacji, nie masz czasu dzwonić i prowadzić wywiad. Dwa, jeśli ktoś nie potrafi napisać nic więcej, to albo nie ma o czym, albo nie ma umiejętności komunikacyjnych. A to podstawa w tej pracy. Żeby mówić, potrzebujesz osoby, która cię otworzy i skłoni do do rozmowy.
Co powinieneś wiedzieć z ogłoszenia?
Przede wszystkim wykształcenie
Filologia angielska, oczywiście. Ale ważne jest także przygotowanie pedagogiczne. To jest specjalizacja, którą się wybiera, a nie standard. Można wybrać specjalizację tłumaczenia, angielski w biznesie itd. Koledż natomiast kształci nauczycieli z definicji, tyle że sam koledż to za mało. Ważne są studia magisterskie. Uważajcie. W niektórych ogłoszeniach ludzie chwalą się studiami za granicą. Brzmi fajnie? No... może. Pytanie tylko, co to były za studia. Raczej nie nauczycielskie, prawda? Ciebie interesuje, nie tylko czy kandydat na twojego lektora mówi płynnie, ale nade wszystko, czy umie uczyć. To samo dotyczy pobytu zagranicą. 5 lat? Super. Ale praca zagranicą i nawet płynny angielski z nikogo nie czyni nauczyciela.
Doświadczenie
Dwa lata doświadczenia? To za mało. Być może jestem stronnicza, bo sama mam trochę lat, ale sugeruję stawiać na ludzi, który uczą już od wielu lat, przeszli przez wiele miejsc i uczyli dziesiątki osób. Sama wiem, jaka przepaść dzieli mnie od tego, co umiałam na początku. Zaletą młodszych osób jest świeżość i dobre chęci, to prawda. Dostosują się do twojego grafiku (doświadczeni lektorzy mają zwykle niewiele wolnych miejsc), być może nawet dojadą do ciebie. Ale być może też dostosują się do twojego braku czasu na robienie zadań domowych i uczenie się słówek. A ty potrzebujesz nauczyciela, który będzie cię motywował i nie będzie odpuszczał.
Zwróć uwagę, gdzie twój lektor pracował. Szkoła podstawowa czy gimnazjum to nie jest rekomendacja dla ciebie. Nie chcesz, żeby do ciebie mówiono dużymi literami i nie chcesz zapisywać definicji (przepraszam nauczycieli, wiem że to uproszczenie) No, chyba, że chcesz. Ja w to nie wierzę. Ja wierzę w to, że dorosły, zmotywowany człowiek potrzebuje... ciśnie mi się angielski: guidance and assistance, wskazówek i pomocy, ale nie wskazywania palcem i tłumaczenia słowo po słowie. Ostatecznie będziesz wrzucony w realną sytuację i będzie musiał sam sobie radzić. Dlatego potrzebujesz kogoś, kto będzie cię traktował jak dorosłą osobę i będzie wierzyć w twoje samodzielne umiejętności bardziej niż tym sam.
Ważne też, żeby twój lektor nie traktował lekcji jako działalności pobocznej, bo nie będzie jej traktował poważnie. Być może będzie miał więcej terminów do zaproponowania, ale ty powinieneś stawiać na ludzi, dla których lekcje stanowią
główne, albo przynajmniej, ważne źródło utrzymania. Słyszę od moich uczniów opowieści o ich poprzednich lektorach, że odwoływali co drugie zajęcia, wysyłali smsesy tuż przed lekcją, że sorry.. ale dzisiaj nie. Dla mnie to jest niepojęte.
Metody
Ważne też, aby w ogłoszeniu znalazł się opis metod pracy, czy może podejścia lektora do uczenia. Dobry lektor powinien być w stanie wyłożyć własną filozofię. Ważne, aby stawiał na mówienie, praktyczne użycie języka, zanurzenie w języku i kulturze.
Ale nie wierz obietnicom cudownych postępów. Że szybko, łatwo i przyjemnie. To, że lektor takich rzeczy nie pisze, jest miarą jego uczciwości, moim zdaniem. Nie ma łatwo ani szybko. Przyjemnie - owszem, ale zgódźmy się, że nie wydajesz pieniędzy po to tylko, żeby było miło. Nie ma też czegoś takiego jak unikalne metody szybkiej nauki (angielski x 4 szybciej itd, natychmiastowy postęp) itd. Niestety, jak ze wszystkim w życiu, efekty wymagają wysiłku i pracy, a nauka języka to nie nauka do egzaminu, to ćwiczenie umiejętności, to skomplikowany proces aktywizujący różne ośrodki w twoim mózgu, to proces psychologiczny i to wymaga czasu.
Nie nabieraj się też na marketingowe chwyty w postaci nazywania tych lekcji coachingiem językowym, a nauczyciela trenerem, czy też sugerowania stosowania jakiś nowatorskich technik psychologicznych. Pamiętacie system SITA? Ciemne okulary i słuchanie nagrań "w stanie głębokiego relaksu". Że niby mózg przyswaja naturalnie. Tak to się nie da. Nie da się iść spać w słuchawkach i obudzić się mówiąc płynnie w obcym języku. Cudów nie ma.
Cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz