wtorek, 30 stycznia 2018

Sicko jokes

Dzisiaj trochę żartów związanych z tematem health and sickness, ale to też dobra okazja, żeby się czegoś nauczyć:)





Nasty bug to paskudny wirus. Także "bakcyl" w sensie przenośnym.

flu bug
get/pick up a bug (=develop an illness)
You must have picked up a bug on holiday.

bitten by the same bug

Sharing a particular desire, interest, or impulse. can't believe we applied to the same five schools! 
We must havebeen bitten by the same bug.


Stroke to udar, ale też "głask", dotknięcie pędzla.

single short line or mark made with a pen or brush
brush stroke

gentle movement of your hand across skinhair, or fur
She gave the dog’s head a stroke.

A brush with death to otarcie się o śmierć, brush to oczywiście równocześnie pędzel.


Kick the bucket - u nas: kopnąć w kalendarz.




To feel under the weather - czuć się kiepsko

if a person is under the weather, they do not feel well
I’ve been feeling a bit under the weather this week.



Dalej już bardziej dosłownie.




Appendix - wyrostek

Appendicitis - zapalenie wyrostka

burst - pęknąć



Gotten to w amerykańskim angielskim trzecia forma od czasownika get.



Craze - something that suddenly becomes very popular, but for only a short time










Ja osobiście najbardziej lubię ten dowcip. Tylko dzisiaj zostawiłam w aptece pięć stów, z czego trzy na Prosiaka (ta czarno-biała kotka), a dwie na siebie. Prosiako ma leczenie na łapkę (plazmocytarne zapalenie opuszków) oraz leczenie na leczenie, ponieważ Prosiako jest neurotyk i zażywanie paskudnego lekarstwa oraz kołnierz, który nosiła przez tydzień, żeby nie rozkrwawiać sobie łapy (i tak wykombinowała, jak to zrobić), wygenerowały u niej taki stres, że dostała problem psychosomatyczny (tzw koci syndrom urologiczny), który leczymy innym kolejnym paskudnym lekarstwem, w związku z tym, żeby nie pochorować się jeszcze bardziej od tego leczenia, bierzemy coś na uspokojenie równocześnie. W tym kontekście musiałam wybaczyć ostentacyjne nasikanie z szafy na ścianę do samego dołu.... No co robić, SICKO.


niedziela, 28 stycznia 2018

Health and sickness

Sezon grypowy, wszyscy chorują, porozmawiajmy więc o zdrowiu i chorobie, i wizycie u lekarza. Dzisiaj kilka tutoriali od różnych nauczycieli i dobranych do różnych poziomów.

First things first, jak mówią Anglicy, czyli najpierw podstawy. Jak powiedzieć "czuję się dobrze/źle/okropnie", "ból głowy", "przeziębienie", "kaszel", "gorączka". itd.




Teraz Jill zabierze nas do lekarza. Dowiecie się, co znaczy G.P., jak po angielsku powiedzieć "umówić wizytę", "badanie", "tabletki", "płyn", "dawkowanie", "otarcie", "oparzenie" i tak dalej.





A teraz pójdziemy z Jamesem do apteki wykupić leki. Czy wiecie, co znaczy: prescription, over the counter drugs, drowsy/non-drowsy?





Teraz trochę Lucy nauczy was idiomów.
Czy wiecie, co to znaczy: to feel as fit as a fiddle, to feel under the weather, to be black and blue, to look like death warmed up. Lucy wytłumaczy. Przesuńcie kilkadziesiąt pierwszych sekund, które Lucy poświęca na reklamę kursów.




Na koniec coś dla zaawansowanych. Bardzo dużo słówek:)




A tutaj jeszcze więcej słownictwa: https://www.myenglishteacher.eu/blog/at-the-doctor-medical-english-vocabulary-list/

środa, 24 stycznia 2018

Immersion czyli zanurzenie

Pamiętacie poradę Christiny: IMMERSION, zanurzenie w języku. To pojęcie wywołuje wiele nieporozumień. Po pierwsze można by je kojarzyć wyłącznie z pobytem za granicą. Gdzie indziej można doświadczyć 24-godzinnej ekspozycji na język. Szkoły językowe w Anglii oferują Immersion courses, kursy połączone z zakwaterowaniem w rodzinie angielskiej, a także z przebywaniem w anglojęzycznym środowisku w postaci zajęć dodatkowych, spotkań, klubów itd. Super. Tyle tylko, że niewielu z nas może sobie coś takiego zafundowań w powodów zarówno finansowych jak i życiowych. Czy więc można mówić o zanurzeniu języku, kiedy mieszka się we własnym kraju, gdzie cudzoziemców jest deficyt? Tak, bo żyjemy w globalnej wiosce i angielski macie pod ręką. Angielski jest wszędzie. Możecie przestawić się na angielski w urządzeniach, filmach, w Google'u, i tak dalej. Macie instrukcje po polsku? Czytajcie po angielsku albo chociaż zaglądnijcie do angielskiej wersji. Otwieracie hasło w Wikipedii, kliknijcie na angielski. Tak samo mnóstwo stron polskich ma angielskie wersje. Nawet polskie wiadomości są w wersji po angielsku. "Ale ja nie rozumiem"... To przeczytajcie najpierw po polsku. 

I jeszcze jedno. Używajcie słowników angielsko-angielskich. Tak, diki.pl jest świetne. Ale cokolwiek tam znajdziecie, wrzućcie tutaj na przykład:


Tak przy okazji, o Google Translator zapomnijcie. W poście:

tłumaczę, dlaczego. Google Translator to narzędzie internetowe, ale nie słownik.
Pomoże wam w podbramkowej sytuacji, ale nie nadaje się do nauki, bo sprowadza na językowe manowce.





Tutaj na temat dodatku, jaki można zainstalować do Chrome'a.



A tu, skąd ściągnąć ten dodatek:





A tutaj anglosascy native speakerzy opowiadają o swoich doświadczeniach z nauką języków. Tak, oni też się uczą. I przeżywają te same problemy. Powiedziałabym nawet, że mają gorzej. No, bo trudno walczyć z oporem obcego języka, skoro wszędzie można się dogadać we własnym:)









Facebook znowu

Wspaniały Facebook znowu zablokował mi dostęp, więc nie odpowiadam na razie na korespondencję. Znowu chcą moje zdjęcie. Idiotyzm.

sobota, 20 stycznia 2018

Jak poprawić płynność - how to think in English

 Znacie to. Chcecie coś powiedzieć, ale utykacie albo na pojedynczych słowach, których nie możecie wydobyć z pamięci, albo nie potraficie zbudować z nich wyrażenia czy zadania. Próbujecie odtwarzać w obcym języku polskie konstrukcje, zazwyczaj z marnym skutkiem. Wszystko to powoduje przerwy, wysiłek, e... y.... , słowem zwalnia waszą wypowiedź, a od słuchacza wymaga cierpliwości. 

Dzisiaj trochę na temat, co można z tym zrobić. Poniżej tutoriale, tłumaczące jak ćwiczyć myślenie po angielsku.

Ale wcześniej muszę coś napisać. Wyobrażam sobie, że wchodzicie tutaj przywabieni tytułem (jak ćwiczyć mówienie itd), licząc na porady, których nie słyszeliście wcześniej, w nadziei, że jest wiedza, która być może wam umknęła, a która stoi za sukcesem osób, które opanowały język. I wyobrażam sobie, że możecie być nieco rozczarowani (przynajmniej część z was), bo w istocie to, o czym tu mowa, to żadna nowość,  ale praca i jeszcze raz praca.

Powiem wam coś. Cudowne metody kosztują 2 tysiące za zestaw albo dostęp do nich w internecie, a tyle płaci się za  nachalny marketing i ściemę promocyjną. Że profesor jakiś, sam poliglota, wymyślił, jak aktywizować nieaktywne 90% naszego mózgu itd, żeby nauczyć się języka obcego w dwa tygodnie, a w efekcie dostajecie to co, gdzie indziej możecie dostać za darmo, bo nic nowego i żadna tajemnica (zestaw słówek do wprucia).

Niekochana prawda jest taka, że jak we wszystko w życiu, w naukę języków trzeba włożyć mnóstwo ciężkiej pracy i wysiłku. Zaryzykuję nawet twierdzenie, że nawet najlepszy nauczyciel, kurs, lekcje to niewielki procent tego, czym jest nauka. Pozostałe, powiedzmy, 70% to wasz wysiłek, praca w domu, słuchanie, czytanie, uczenie się, ćwiczenia, a nade wszystko przeprocesowywanie w głowie materiału językowego. Niektórym wszystko przychodzi samo, niektórzy potrafią zagrać melodię z pamięci, albo narysować pejzaż. Większość z was, którzy to czytacie, nie ma zapewne wybitnych zdolności językowych i w naukę musi włożyć pracę.
Dzisiejsze tutoriale są o tym. Nie o uczeniu się książek, robieniu słówek ani wkuwaniu słówek. Ale o tym, co można robić na co dzień, w drodze do pracy, w przerwie na lunch, w tramwaju, w korku, a nawet przed spaniem. Nie ma wymówek, że nie pracujecie w międzynarodowym środowisku, że nie macie szans na wyjazd, że kurs był kiepski... Piłka jest po waszej stronie. 

Nie ma cudów. Jest tylko praca.








Wersja dla mniej zaawansowanych:




I trochę bardziej:









czwartek, 18 stycznia 2018

Jak ćwiczyć mówienie - technika SHADOWING

Mam dla was kolejny tutorial, tym razem z techniką zwaną SHADOWING. Shadowing, czyli bycie cieniem. Bycie cieniem native speakera. Coś, co możecie robić w domu, przy pomocy dostępnych wam materiałów audio. Ważne, żeby posiadać zapis nagrania, ponieważ z nim najpierw zaczynacie pracę. Resztę wytłumaczy wam Julian. To naprawdę Shadowing for beginners, prosto, jasno i na temat.


poniedziałek, 15 stycznia 2018

Jak ćwiczyć mówienie - technika JAM

Dzisiaj obiecany tutorial, JAM technique. 10-minutowe ćwiczenie, które jeśli wykonywane codziennie, może znacznie pomóc wam poprawić płynność.



Learn how to become a FLUENT and CONFIDENT English speaker by spending just 10 minutes a day. This is the JAM technique.


sobota, 13 stycznia 2018

Jak samemu ćwiczyć mówienie


Oczywiście, mówienie najlepiej ćwiczyć przez mówienie. Jednak to nieprawda, że nie można nad tym pracować samodzielnie. Można. We wpisie:


pisałam to tym, jak ważne dla postępu w mówieniu jest słuchanie. Ale dzisiaj nie o tym.

Bardzo często moim uczniom polecam przygotować jakąś wypowiedź w domu. Czymś zupełnie innym jest spontaniczna produkcja językowa na lekcji; uczeń nie tylko ma problem, jak to powiedzieć, ale nie wie także często, co ma powiedzieć. Dlatego proszę o przemyślenie tematu w domu i przygotowanie się do rozmowy. Wygląda to wtedy zupełnie inaczej. 
O co jednak w takim przygotowaniu chodzi. W przypadku nowych osób, którym zlecam takie zadanie po raz pierwszy, często dochodzi do nieporozumienia i przynoszą na lekcję napisany tekst, który potem próbują odtworzyć. Wszystko razem zamienia się w poprawę writingu, bo jak ktoś coś napisał z błędami i jest to na papierze, a jeszcze gorzej, tak się nauczył, trzeba to poprawić. I oczywiście taka odtworzona i wyuczona wypowiedź nie ma nic wspólnego z mówieniem, więc zupełnie nie o to chodzi. Kiedyś zadawano czytanki do nauczenia na pamięć, stara technika, ale może nie taka znowu zła, ja osobiście pamiętam do tej pory zapamiętane w ten sposób całe frazy. No, ale to tylko ma sens w przypadku wzorcowego tekstu.
Nie, nie mówimy o uczeniu się na pamięć. Ćwiczenie takie ma służyć temu, abyście przepracowali temat w głowie, wydobyli z pamięci słowa, które znacie i zbudowali z nich zdania z namysłem, mając szansę na poprawę, a może czasami i sprawdzenie czegoś. Można ćwiczyć w ten sposób przy myciu naczyń, stojąc w korku albo w kolejce, jadąc w tramwaju, czekając u lekarza. To nawet całkiem dobry sposób, żeby oszczędzić sobie nerwów albo irytacji i zająć umysł czymś innym. I oczywiście chodzi o to, żeby taką wypowiedź powtórzyć w głowie kilka razy. Może ze zmianami, modyfikacjami, traktując sprawę swobodnie i naturalnie.
Kiedy dziecięciem byłam w komunistycznej Polsce i mój kontakt z angielskim ograniczał się do jednego podręcznika (czy ktoś pamięta rodzinę Brownów, Jane i Toma? a może pamiętacie książkę Alexandra?) i lekcji raz w tygodniu, bardzo często siedząc w tramwaju albo na nudnej lekcji wyobrażałam sobie, że rozmawiam z kimś po angielsku. Miałam takiego imaginary friend, bezosobową postać, Anglika w wersji "każdy", everyman (albo woman), może to był nauczyciel, nie wiem, po prostu gadałam do Anglika w mojej głowie i opowiadałam mu historie. A jak utknęłam na jakimś słówku, sprawdzałam w domu. Ale takie ćwiczenie nie służy ogólnie grzebaniu po słowniku, ale aktywizowaniu obecnych już pokładów w waszej pamięci. 
Znacie to uczucie frustracji, kiedy mówiąc w realnej sytuacji, nie możecie wydobyć z głowy bardzo oczywistego słowa, które doskonale znacie? No, więc wyobraźcie sobie, że wasza pamięć to piwnica, gdzie jest mnóstwo korytarzy, drzwi i schowków. Jeśli potrzebujecie dane słowo, musicie tam zbiec i w sekundę znaleźć to, czego potrzebujecie. A jeśli nie możecie znaleźć, to dlatego że nie wiecie, które to drzwi i za którym zakrętem. Ale jeśli zbiegniecie do tej piwnicy pięć, dziesięć, piętnaście razy, będzie znać drogę na pamięć, prawda? Mówiąc mądrzej, musicie stworzyć szlaki neuronalne, wasz mózg musi zbudować połączenia tak, aby impuls biegł jak po światłowodzie.
Inne moje porównanie to nauka jazdy. Muszę się przyznać, że tak jak wszystko inne w życiu w sensie nauki przyszło mi bardzo łatwo, i na obu kierunkach studiów nie oblałam ani razu żadnego egzaminu, tak historia mojego prawa jazdy jest historią żenujących porażek. Zdałam za siódmym podejściem, po trzech latach usiłowań. Zdałam nie dlatego, że jechałam lepiej. Lało jak z cebra, było ciemno, był masakryczny ruch, ale jakoś tak wywiązała się rozmowa...
Moim głównym problemem był stres. Ja się po prostu bałam jeździć. W stresie mój mózg nie był w stanie przetworzyć bodźców na informacje i impulsy. Biegi, sprzęgło, znaki, światła, inne samochody, tramwaje, piesi.  Za dużo. Każdy instruktor po kolei irytował się na mniej, że przecież byliśmy już pięć razy na tym skrzyżowaniu i ja powinnam już wiedzieć, na którym pasie mam się ustawić....
Tak samo jest z rozmową w obcym języku. Też stres (może nie taki jak na drodze), spięcie, lęk, poczucie bycia ocenianym i wiele rzeczy, o których mózg musi równocześnie pamiętać. Słówka, ale też czasy, formy, jak zbudować zdanie, składnia, gramatyka, wymowa, a tu jeszcze rozmówca o coś pyta, i trzeba równocześnie słuchać i rozumieć.
Kiedy zaczęłam jeździć na dobre, odkryłam, ile rzeczy się automatyzuje. Mózg już nie przetwarza świadomie komunikatu "czerwone", tylko noga naciska hamulec. Nie zastanawiasz się, na którym masz być pasie, bo wiesz, i zmieniasz pas myśląc o czymś innym. Skąd się to bierze? Z ilości powtórzeń. Skoro wykonujesz te same czynności i podejmujesz te same decyzje codziennie, twój mózg pamięta te wybory. Tworzy połączenia, tworzy drogi neuronalne i to, co robisz na drodze, dzieje się automatycznie. To samo dzieje się, kiedy zmusisz mówić, na co dzień używasz języka, bo nie masz innego wyjścia, jesteś wrzucony w środowisko wielojęzyczne, przestajesz myśleć, analizować i oceniać, liczy się tylko efektywna komunikacja.
Ale ponieważ niewiele osób w Polsce pracuje w aż tak międzynarodowym środowisku, albo ma w otoczeniu cudzoziemców, co możemy zrobić, to ćwiczyć na sucho i tworzyć te drogi neuronalne w naszej głowie. To nie musi być mówienie do lustra. To sztuczne, dziwne, no i trzeba na to czasu. Dlatego proponuje układanie wypowiedzi w głowie. Wyobraźcie sobie, że opowiadacie komuś o swoim weekendzie, o filmie, który obejrzeliście, co robiliście dzisiaj. Można wziąć jakikolwiek temat, nawet z książki. Moje propozycje pierwsze z brzegu: 

travelling
eating out
friends
healthy diet
living in a big city
internet shopping
having a car
my dream job
irritating habits

Nic trudnego, skomplikowanego, ambitnego. Raczej coś potocznego i konwencjonalnego. Spróbujcie, ile potraficie wymyślić. To jest też ćwiczenie płynności i mówienia w ogóle.

Przyznam wam się do czegoś. Bardzo trudno pracuje mi się z ludźmi, którzy z natury nie lubią mówić. I to nie jest kwestia języka, ale osobowości. Oczywiście język obcy jest dodatkową barierą. Są osoby, które każde pytanie będą kwitować: yes albo no (tak przy okazji, po angielsku to jest po prostu niegrzeczne; jeśli chcecie się zgodzić to: yes, I do, yes, I am, yes, I will itd...). W najlepszym razie będzie to: I don't know, hard to say, it depends.
Podstawą sukcesu w nauce języka jest chęć komunikacji. Znacznie szybciej zaczynają mówić osoby otwarte, komunikatywne, ekstrawertyczne. Nie mam wobec tego dobrych wiadomości dla introwertykówJeśli nie chcesz mówić, nie zrobisz postępu. Staram się, jak mogę, otwierać takie osoby, niestety czasami jest to bardzo trudne. Jeśli oddalasz w ten sposób pytania, które mają cię motywować do rozmowy, uniemożliwiasz komunikację. Musisz uczynić wysiłek, wyjść poza swoją strefę komfortu. Naciskany przeze mnie uczeń mówi: ale ja nie wiem, co mam powiedzieć. Każdy, ale to każdy potrafi coś powiedzieć na tematy z gatunku tych powyżej. To jest kwestia chęci i ćwiczenia. Nawet jeśli masz opowiadać oczywistości, ćwiczysz język i ćwiczysz mózg. 
Na niektórych egzaminach tak wygląda część pod nazwą speaking: masz dwie minuty i masz wyprodukować się na temat travelling broadens the mind albo: what can you do for the enviroment?. Bez względu na to, jak idiotyczne wydają ci się te tematy, masz mówić przez dwie minuty, mówić, nie pauzować, nie zastanawiać się, nie e... y..., nie szukać słowa itd.
Więc oprócz ćwiczenia mówienia w obcym języku, można w ten sposób ćwiczyć umiejętność mówienia w ogóle, wymyślania, zbierania pomysłów. Że to "lanie wody"? Powiem wam coś, jako humanista ze szczególną predylekcją do słowotoku. Umiejętność wypowiadania się, komunikowania się, rozmowy, zagadywań, small talków w potocznych, codziennych sytuacjach to ogromna zaleta w życiu. Może wam pomóc nawiązać kontakty, zjednać sobie ludzi, sprawdzić, że przestajecie być anonimowi, że ktoś was zapamięta, że ktoś wam pomoże. Ja gadam z taksówkarzami, lekarzami, urzędnikami, panią w sklepie. Kurierzy poznają mnie na ulicy. Panowie z Tesco znają moje koty. Komunikacja z ludźmi może zmienić wasz dzień na lepsze i... pomóc zdać egzamin na prawo jazdy.

Więc ćwiczcie mówienie, wydobywajcie z piwnicy słówka, budujcie zdania i wymyślajcie, co powiedzieć. Ćwiczycie mózg, ćwiczycie kreatywność, a przez powtórzenia, ćwiczcie płynność.

Jutro tutorial video na dokładnie ten sam temat. Szczerze mówiąc, pisanie tego bloga daje mi wiele radości. Zwłaszcza, jeśli znajduję dokładnie to samo, co sama "zapodaję" uczniom na podstawie  wielu lat własnej praktyki, wyłożone przez brytyjskiego nauczyciela i to jeszcze pod fachową nazwą:)

Tak więc jutro technika JAM.







czwartek, 11 stycznia 2018

Błędy w wymowie jeszcze - tym razem tutoriale video

Wrzucam trzy tutoriale związane tematem błędy w wymowie. Jak możecie się przekonać, problemowe słowa dla was, są często problemowe dla cudzoziemców w ogóle (możemy się lepiej poczuć, czyż nie?:)). 
Wykład o wymowie na sucho, na papierze (w tekście) jest zawsze daleki od życia, a jeszcze gorzej, że trzeba rozczytać symbole fonetyczne. Moje próby zapisu fonetycznego polskim alfabetem są daleką (i ryzykowną) próbą przybliżenia wam problemowych głosek (ale jak to inaczej zrobić w tej formie komunikacji?). O wymowie trzeba rozmawiać, wymowę trzeba słyszeć, powtarzać, ćwiczyć, no i najlepiej, żeby nauczyciel przy tym obecny ją skorygował albo pochwalił. 
Dlatego zachęcam do obejrzenia, posłuchania poniższych lekcji z nauczycielami native speakerami. Jeśli na youtube wrzucicie pronunciations mistakes albo wrongly pronounced words, znajdziecie więcej.










wtorek, 9 stycznia 2018

Błędy w wymowie - część 3

Chciałam zwrócić uwagę na jeszcze kilka grup słów, zbliżonych pod względem pisowni i wymowy.

1. bought  brought  thought 

caught taught daughter slaughter

Jakoś trudno przyjąć, że tyle liter daje w efekcie tylko trzy głoski. Spółgłoska -długie "o" - t. Tyle. Bought to "bo:t", caught to "ko:t". Polacy próbują albo wymawiać te słowa z "ou" ("au") albo w złożeniu "ht" widzą "th" i próbują "seplenić" na końcu.



Oczywiście, jak zwykle w angielskim, reguł nie ma, i taki laughter na przykład czyta się przez "a".


2. Silent letters, czyli dźwięki nieme. W słowach: 

debt doubt receipt  nie wymawiamy "b" (albo "p"). 




Tak samo odrzucamy je tutaj:

 thumb  comb  lamb




W słowach:  

castle  fasten  whistle  wrestle  opuszczamy "t".




Tutaj nie wymawiamy "l": half calf calm salmon



3.
Słowa: fear hear ear here near wymawiane są jako dwie sylaby: "fi-je(r,)" "hi-je(r)". 


Tymczasem bardzo często słyszę tam jedną sylabę z "i". Coś jak "fi:r", "hi:r". "R" na końcu sylaby w brytyjskim angielskim nie jest wymawiane, biorę je w nawias, bo w amerykańskim je słychać, tylko oczywiście nie jest to polskie "r".

4.
Pół biedy z końcówkami. Pamiętajmy także, że "r" ma nie istnieć w słowach:

order, court, survive, sort




Mam z tym problem, bo jak pytam: What sort of things? albo What did you order?, spotyka mnie nierozumiejące spojrzenie, jakby mój rozmówca (uczeń) nie słyszał w życiu słowa order. A oczywiście je zna.

5.
Zwracam także uwagę, że w słowach: love, some, month, mouth, money "o" czytamy jak krótkie "a". Czarną rozpaczą napawa mnie "aj lof ju" w piosenkach.



Woman to "łumen". 




Women (liczba mnoga) to "łymyn". 




W jednym z odcinków "Twoja twarz brzmi znajomo" ktoś śpiewał When a man loves a woman wyśpiewywał "łen e men lofs e łoman", a za nim powtarzało to całe jury. Jeśli kiedykolwiek oglądaliście ten program (jarmarkowa rozrywka w gruncie rzeczy typu "Taniec z gwiazdami"), to wiecie, jakich cudów dokonują trenerzy, charakteryzatorzy i aktorzy, żeby postać, którą odtwarzają, brzmiała, wyglądała i poruszała się jak oryginał. Pracuje nad tym profesjonalna ekipa i efekt końcowy, czasami naprawdę zaskakuje. Ale nikt, ale to nikt, nie poprawił kaleczonego dziesiątki razy when a man.... No i poszło w Polskę.

6.
W mountain, Britain i bargain na końcu jest "y" (ale w retain jest "ei").




7.
Inne problemowe słowa to:


trauma automatic Austria autumn autonomy quality audition fraud



"Au" w większości przypadków w języku angielskim (oczywiście nie zawsze, bo w angielskim nie ma "zawsze") czyta się jak długie "o", choć bywa że i krótkie (quality).



Z kolei "eu" czyta się często jak "ju:"

therapeutic pharmaceutical






poniedziałek, 8 stycznia 2018

Aussie flu

W UK szaleje grypa australijska:

Just FOUR areas of the UK are free from Aussie flu as hospitals close their doors to visitors and churches ban HANDSHAKES to stem the epidemic.


 All big cities have now reported cases of the dangerous new H3N2 strain of Influenza A. 
The 'sign of peace' handshake has even been banned across churches in Northern Ireland. 
A statement form the office of Bishop Noel Treanor said: 'The customary sign of peace handshake exchanged during mass is suspended until the risk of infection is significantly reduced.
The NHS is braced for one of the worst flu seasons in 50 years after a surge in infections in the UK, And fears of fatalities have been growing after the lethal virus claimed its first victims in Ireland. 
Experts fear the virulent flu strain could prove as deadly to humanity as the Hong Kong flu in 1968, which killed one million people.



The Flu map. Red means higher number, blue lower.

http://www.dailymail.co.uk/news/article-5242051/H3N2-Aussie-flu-strain-hits-five-UK-towns-day.html

sobota, 6 stycznia 2018

Najczęstsze błędy w wymowie cz.2

Kontynuuję temat najczęściej popełnianych błędów w wymowie. Jeszcze trochę o samogłoskach.

1.
Inną problemową kombinacją liter jest -aw

law draw  saw  raw  flaw  Warsaw


Powszechną tendencją jest realizowanie złożenia -aw jako dwugłoski „ou”. Tymczasem te słowa czyta się przez długie „o”. Na końcu saw jest tylko długie „o”. Nie ma tam śladu po „u” („ł”). Czym innym jest law i low  ("lo:" i "lou") albo saw i so ("so:" i "sou"). Tutorial, w wersji amerykańskiej, bo na taki trafiłam. Amerykańskie długie "o" ma może niejaki odcień "a", ale generalnie jest to "o", a pani dobrze pokazuje różnicę między "law" i "low".



2.
Polacy mają również problem z różnicowaniem „ou” i „au”.  Kombinacja „ou” wydaje się jakoś naturalniejsza dla polskiego użytkownika, weźmy jako przykład: muł, pluł, kół, ziół. Ale przecież „au” występuje w polszczyźnie także, i to nie tylko w wyrazach obcego pochodzenia: auto, automat, ale szał, miał itd. Polacy z jakiegoś powodu (zasada oszczędzania wysiłku albo raczej zwyczajnie kierowanie się pisownią) wolą realizować „au” jako „ou”. W tej sytuacji:

about cow  shout  crown out  loud   


brzmi „ebout”, „kou”, „szout”.


3.
Brak różnicowania długich i krótkich samogłosek to sprawa bardzo ważna, ale nieco subtelniejszej natury. Pisałam już o tym: 

http://agnielskiagnieszki.blogspot.com/2017/11/wymowa-jest-wazna.html

Długość samogłoski jest jedyną cechą różnicującą tak zwane pary minimalne:

feel – fill
sleep – slip
this – these

Jeśli nie będziemy samogłosek w tych słowach realizować jako różne dźwięki, doprowadzimy do nieporozumień.

full  to nie fool
caught to nie cot (łóżeczko dziecięce)
bird to nie bed


3.
Problemów przysparzają końcówki. Zacznijmy może od sprawy podstawowej: wygłosowe (końcowe) głoski dźwięczne w języku angielskim pozostają dźwięczne. My po polsku wymawiamy chleb jako "chlep", róg jako "rók", staw jako "staf", raz jako "ras". Tymczasem w angielskim lived nie może brzmieć jak lift. Bed to nie to samo co bet. Kid to nie kit. Close z „s” to "bliski", „close” z „z” to czasownik „zamykać”. Głoski dźwięczne na końcu zostają. To dla nas bardzo obce i wymaga wysiłku.
Co więcej, końcówka liczby mnogiej albo trzeciej osoby -s, które samo jest bezdźwięczne, po samogłosce albo głosce dźwięcznej ulega udźwięcznieniu. Kids to "kidz", tables to "tejblz", does to „daz”, plays to "plejz". Ale to jeszcze pół biedy.

4.
Cała bieda to wymowa -ed. Mnóstwo osób realizuje tę końcówkę jako całą sylabę. Słyszę więc played jako "plejet" (zapisuję z typowym dla nas ubezdźwięczniem końcówki), cooked jako "kuket", "clean" jako "kli:net" itd. Tymczasem to nie jest sylaba, to jest -t albo -d, dźwięczne po dźwięcznej (cleaned to ma być poprawnie"kli:nd", cook to "cukt"). Samogłoska (słabe e), a więc sylaba, pojawia się tylko wtedy, kiedy czasownik kończy się sam na -t lub -d (np. select, albo rent, land). Brzmi to wtedy mniej więcej jak "rentyd" ("d" zostaje dźwięczne). Dokładanie sylaby tam, gdzie jej nie ma, brzmi wyjątkowo myląco dla słuchacza, bo wydaje się, jakbyśmy wymawiali tam jakieś jednosylabowe słowo. Mówicie he stopped jako he stopet) i Brytyjczyk pomyśli, że on zatrzymał nie się, ale zatrzymał coś, bo cząstka „et” może brzmieć jak  słowo it.




5.
Weźmy kolejną końcówkę przysparzającą Polakom problemów: -able. Jako słowo wymawianie osobno brzmi to „ejbl” (np. I was able to do it). Ale jako końcówka zawsze, ale to zawsze, jest wymawiane przez schwa, czyli słabe „e”. Ponieważ dodatkowo ta końcówka nigdy nie jest akcentowana, dźwięk ten jest prawie niesłyszalny. Washable to „łoszybl”. Nieszczęsne słowo comfortable to nie jest, jak śmieją się z nas Anglicy: come for table ("kamfortejbl"), tylko "kamfo(r)tybl",z akcentem na pierwszą sylabę. Pamiętajcie złotą zasadę: table is only one:) (czyli -able tylko w table czyta się przez "ei").