poniedziałek, 13 listopada 2017

Moje koty









Mam dwie kotki, obecnie już 15-letnie damy. Są siostrami i wzięłam je ze schroniska, kiedy miały trzy tygodnie i ledwie potrafiły chodzić, wymagały karmienia strzykawką (ich matka była w złym stanie, dlatego tak wcześnie).






Pusiasta (Puchatek) to dorodny tricolor, ze spektakularnym umaszczeniem (ludzie pytają, co to za rasa), ale poza tym to misiu o krótkim rozumku.  Jest generalnie przytulasta i łagodna, i pozwoli wszystko ze sobą zrobić (łącznie z wsadzeniem tabletki do gardła), ale uznaje za stosowne przy moich uczniach udawać wielce ważną. 





Uważa, że stolik, przy którym odbywają się lekcje, należy do niej, tak samo jak czyjaś książka albo zeszyt. Trzeba z nią staczać walki, bo zawłaszcza wszystko i wykłada na tym się cała szczęśliwa. Pusiasta jest również mistrzynią ucieczek na schody, na szczęście wyrywa zawsze do góry (w dół to się idzie do weterynarza), po czym na drugim piętrze wykłada się brzuchem do góry i czeka jak ją odniosę do domu. 




Poza tym to cykor, jak widzi gołębia na balkonie, to będzie szczekać na niego przez szybę, ale za próg nie wyjdzie. Woli dać działać Prosiakowi. Generalnie, zawsze jej ustępuje i unika konfrontacji. Odbija sobie na kursantach, niektórzy trochę się jej boją i mam wrażenie, ze Pusiasta jest bardzo z siebie dumna. Prawie cały czas asystuje przy lekcjach, i sprawdza kto wchodzi i wychodzi








Prosiaczek (czarno-biała) jest o połowę mniejsza i o połowę mądrzejsza. Nie ma potrzeby niczego demonstrować, wobec obcych jest przyjazna, ale na dystans. Trochę nieśmiała i delikatna, ale w relacjach z Pusiastą to ona jest osobnikiem Alfa i Pusiasta wycofuje się grzecznie na sam widok nadciągającego Prosiaka, oddając miskę albo moje kolana, bo wie, że w starciu wprost zawsze oberwie. Siła charakteru wygrywa z przewagą fizyczną. 





Uczniowie widząc śpiącego Prosiaczka, uważają ją za słodkiego aniołka, ale Prosiaka stawia na swoim nawet ze mną. Jak coś chce, to nie ma mowy, żeby tego nie dostała. A chce coś bez przerwy, zwłaszcza jak ja, jej zdaniem oczywiście, nic nie robię. Potrafi zdemolować wokół mnie wszystko, jeśli nie reaguję, najpierw na nawoływania, a potem przymus bezpośredni w postaci drapania we mnie. Jeśli dalej nie wygrywa z laptopem na moich kolanach, zaczyna strącać dookoła wszystko, co tylko może zlecieć na podłogę. Oczywiście ja się muszę domyśleć, o co chodzi: jedzenie, zabawę (ma obsesję na punkcie światełka laserowego), pieszczoty, przytulenie (uwielbia spać pod pachą), czy tylko uwagę, bo Prosiaka po prostu nie znosi, jeśli ja robię cokolwiek innego niż zajmuję się nią. 





Prosiaczek na dobry powód sądzić, że ma specjalne prawa. Prosiaczek ma od 7 lat cukrzycę, której kontrola naprawdę wymaga dużo pracy i uwagi z mojej strony. Kiedy Prosiastej spada cukier, ja muszę wstać do niej w nocy, i wierzcie mi, potrafi mnie skutecznie wyciągnąć z łóżka o trzeciej nad ranem, mimo że na kocie wycia w środku nocy i dopraszanie się uwagi jestem uodporniona.



Pusiasta natomiast ma alergię pokarmową. Na co? A, no na dietę Prosiaka. Prosiak musi mieć dietę wysokobiałkową, Pusiata jest uczulona na białko. Musi jeść wysokoprzetworzone karmy (suche). Nawet bardzo dobrej jakości, takie karmy zawierają bardzo dużo węglowodanów i są absolutnie nieodpowiednie dla cukrzyka. Moment mojej nieuwagi, wymiana misek i z cukier wystrzelony w kosmos, a Pusiasta rzyga albo się drapie.



Znoszę swój los z wdzięcznością. Moje koty są magiczne. Łagodne, kochające i bardzo do mnie przywiązane. Wciąż dopraszają się pieszczot i uwagi. No, i nie ma nic bardziej rozkosznego niż drzemka z dwoma kotami:)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz