niedziela, 12 listopada 2017

Dlaczego... - Uczniowie jako część systemu

Aczkolwiek mnóstwo ludzi ma bardzo negatywne doświadczenia z nauki w szkole, tak samo jak na kursach, narzekają na nauczycieli i metody, tak naprawdę sami stają się częścią tego systemu. Co mam na myśli? A to, że kiedy ja proponuję inne podejście, oni trzymają się stereotypu. W szkole nauczono ich regułek. W szkole zapisywało się, co pani podyktowała. W podręczniku były zasady. Jeden temat przerabiany był na kilku lekcjach. Potem sprawdzany, odpytywany. Obawiam się, że ten schemat dotyczy wielu innych przedmiotów w szkole, a potem niestety na studiach, gdzie wciąż uczy się na pamięć, pytania są zamknięte, nie ma dyskusji, nie ma rozwiązywania problemów, są tylko gotowe odpowiedzi. 


Niby nikt tego nie kochał, ale jednak moi uczniowie mają wciąż w sobie tęsknotę za takim uporządkowanym sposobem nauki. Nie są przekonani, jeśli mają do odpowiedzi dojść sami. Czegoś poszukać. Poradzić sobie samodzielnie. Wolą przepis niż poszukiwanie. Równie źle radzą sobie z pierwszą napotkaną trudnością w rozumieniu tekstu. Nie lubią się domyślać, a interpretować już zupełnie. Z przerażeniem obserwuję, jak ludzie potrafią bez sensu powtarzać kawałki tekstu, kompletnie tak naprawdę nie rozumiejąc treści i to nie dlatego, że nie znają słówek, ale nie rozumieją szerszego kontekstu. 

Inny przykład: niezwykła ważność gramatyki. Niby wszyscy mają jej dość, ale bardzo często spotkam się z dość kategorycznym życzeniem powtórki całej gramatyki na początek. Czyli: mówienie, fajnie, ale ja najpierw muszę powtórzyć podstawy. Błąd. Różnic między present perfect i past simple to można uczuć się przez całe życie. Droga od ćwiczenia w książce do faktycznego użycia w mówieniu jest jak stąd na księżyc. Więc ja mówię: rozmawiać, a uczeń: ale ja chcę wszystko najpierw uporządkować.

Potem słówka. Czy mogę polecić (tak jak książkę do gramatyki oczywiście) książkę do uczenia się słownictwa. I ludzie mi sami przynoszą do oceny wydawnictwa, fiszki, książki składające się ze słowniczków, list słówek, jeszcze gorzej , z polskim tłumaczeniem. Co ja o tym sądzę? To tylko ma sens w przypadku angielskiego zawodowego, finanse, prawo, medycyna, gdzie słownictwo jest zrutynizowane. Faktycznie takie słowniczki, zakładając że są dobre zrobione, mogą pomóc. Jeśli chodzi o zwykłe słownictwo rycie na pamięć słówek bez kontekstu daje naprawdę niewiele. Słowo wyjęte z kontekstu umiera jak ryba wyjęta z wody. Ono musi pływać i przeglądać się w znaczeniach innych słów. Język jest obrzydliwie nie-ścisły. Język to żywioł. Język jest spontaniczny i intuicyjny. Wieloznaczny, amorficzny. 

Więc z tym słownictwem robić? Czytać i słuchać, uczyć się z różnych źródeł, ale uczyć się w kontekście, wypisywać całe zdania i zwroty. Zaglądać do diki.pl, gdzie słówko jest zawsze z przykładami zdań i gdzie można i słówko, i całe zdanie odsłuchać i powtórzyć kilka razy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz