Każdy twój kontakt z językiem jest dobry i wartościowy. To naprawdę nie takie ważne, jaką książkę weźmiesz, na jaką stronę wejdziesz, jaki temat przerobisz najpierw. Najważniejsze jest to, że coś robisz. Masz kontakt z językiem. Nie musisz wkuwać słówek i robić ćwiczeń. To też ważne. Ale jeszcze ważniejsze jest to, co się w metodyce nazywa: ekspozycja na język. Czytaj, słuchaj; cokolwiek robisz, ma to sens: grasz w grę, słuchasz wiadomości, wejdziesz na youtube i posłuchasz jakiejś lekcji, przeglądniesz słowniczek obrazkowy, wejdziesz na diki.pl i przeglądniesz przykłady użycia słowa, którego szukasz w zdaniu. Znajdź sobie coś, co cię ciekawi i będzie sprawiać przyjemność. Nade wszystko słuchaj. Skoro nie masz nikogo pod ręką do rozmowy, słuchaj, nawet kilka razy tego samego. To słuchanie najbardziej przybliża cię do mówienia. W głowie zostaną całe zdania. Poza tym słuchać możesz wszędzie: w korku, w tramwaju, w samochodzie, idąc ulicą. Uczenie się języka to nie jest uczenie się: teraz siadam i obkładam się książkami i będę powtarzać przez godzinę. Nie. Lepiej 10 minut dziennie przeznaczyć na przerzucenie przerobionego materiału, ale robić to codziennie.
Dobrą metodą jest też układać sobie w głowie jakieś opowieści. Na przykład ja często proszę o przygotowanie na lekcję jakiegoś tematu, historii, czegokolwiek, co skłoni twój mózg do pracy z językiem. W wolnej chwili wyobrażaj sobie, że mówisz do kogoś, coś komuś opowiadasz. Choćby tekst, który przeczytałeś.
Otwórz umysł na angielski, który cię otacza. Angielski jest wszędzie, na produktach, które kupujesz, w reklamach, w twoim komputerze. Sprawdzaj słówka, które widzisz. Interesuj się, co to znaczy i od czego pochodzi. Taki roaming na przykład. Albo matrix.
Dobrą metodą jest też układać sobie w głowie jakieś opowieści. Na przykład ja często proszę o przygotowanie na lekcję jakiegoś tematu, historii, czegokolwiek, co skłoni twój mózg do pracy z językiem. W wolnej chwili wyobrażaj sobie, że mówisz do kogoś, coś komuś opowiadasz. Choćby tekst, który przeczytałeś.
Otwórz umysł na angielski, który cię otacza. Angielski jest wszędzie, na produktach, które kupujesz, w reklamach, w twoim komputerze. Sprawdzaj słówka, które widzisz. Interesuj się, co to znaczy i od czego pochodzi. Taki roaming na przykład. Albo matrix.
Na lekcji ja jestem od tego, aby kierować tym procesem i porządkować twoją wiedzę. Ale nie licz na reguły. Albo na tłumaczenie na polski. Mogę podpowiedzieć, pomóc. Ale jak sam do tego dojdziesz, zapamiętasz lepiej. Nauczysz się znacznie lepiej, jak rozwiążesz coś w domu, niż jeśli ja podam ci odpowiedź. Nie skupiaj się tym, czego nie rozumiesz, ale na tym, co znasz. Musisz się domyślać. Zgadywać, kombinować.
Język żyje i oddycha, trzeba zanurzyć się w niego i iść na żywioł. Nie da rady czas po czasie, temat po temacie. Nie licz na to, że ogarniesz i zrozumiesz, zastosujesz zasady, a w zdaniu nie będziesz znał może jednego słowa, które sobie łatwo sprawdzisz, bo google translator prawdę ci powie. Jeśli jedziesz za granicę i tak się uczysz, język cię otacza i zalewa. Bombardują się słowa, zwroty i zdania. Wydaje ci się, że nie rozumiesz nic, ale po woli, po trochu znasz wyłapywać sensy i się domyślać. Uczysz się intuicyjnie. Nauka, tu w Polsce, nawet z podręcznika, musi też trochę iść na żywioł.
Musisz się pogodzić, ze nie ogarniesz czasów, mimo zrobionych ćwiczeń, że nie będziesz pamiętał wkutych słówek, że nie będzie rozumiał albo pamiętał, skąd się coś bierze i jak się to tworzy. Musisz iść do przodu. Musisz przedzierać się przez chaszcze, błądzić, próbować, podejmować ryzyko. Ufaj intuicji, domyślaj się, zgaduj i popełniaj błędy. Uwierz, że każdy temat, każdy tekst, nawet jeśli wydaje ci się mało potrzebny, buduje twoją sprawność językową. Musisz nauczyć się tolerować miejsca puste, fakt, że nie znasz słówka, może nawet co trzeciego w zdaniu, ale masz kontekst. Słówka, których nie znasz, to mogą być specyficzne nazwy. Jeśli He was renovating his flat and at the DIY he bought coś tam, to nie ważne, co to było. No co on mógł kupić w Castoramie? Gwoździe? Farby? Taśmę malarską? To naprawdę nieważne. To są szczegóły. Bez znajomości tych słówek łapiesz ogólny sens, prawda? Tym czasie ludzie fiksują się na tych nieznanych słówkach i to ich blokuje.
Język to nie jest nauka ścisła. Nie ma algorytmów, przepisów, reguły bywają chwiejne i pełne wyjątków. Myśl, zgaduj, kombinuj. Nie patrz na szczegóły. Musisz patrzyć szerzej. Szukaj kontekstu. I nie chlastaj się za błędy. Nie wstydź się. Baw się. Eksperymentuj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz